sobota, 30 listopada 2013

17. Pomocne duszyczki



~ Witam! :D Proszę z góry o wybaczenie, że tak długo nie było wpisu (o ile ktoś to jeszcze czyta). Po prostu szkoła i brak czasu i weny dały się niestety we znaki. Jednak mam nadzieję, że teraz już wpisy będą się pojawiać jakoś częściej ;) ~
                                                       
                                                              L.I.L.A.Y.N.E


Sama nie wiedziałam, dokąd biegnę. Chciałam być po prostu sama. Tego wszystkiego było zbyt za wiele jak dla mnie. Jednak marzenie spokojnego i miłego życia poszło się pieprzyć.
- Dlaczego... - Załkałam, gwałtownie hamując i wzniecając w powietrze tysiące drobin kurzu. Spojrzałam się w pięknie rozgwieżdżone niebo. Tak ciche i spokojne. Nagle z granatowej płaszczyzny na ziemię spadła jedna z gwiazd. Ponoć gdy spada gwiazda, ktoś odchodzi do krainy śmierci...
        Całkowicie pochłonięta rozmyślaniami o śmierci i życiu, przysiadłam na niewielkiej polanie. Wiatr poruszał długimi kłosami traw i szeleścił w gałęziach drzew. Wplątał się również w moje futro, delikatnie je mierzwiąc. Na mój pysk wkradł się mimowolnie delikatny uśmiech. Tak bardzo chciałabym, aby wszystko było  dobrze. Tak jak dawniej.
        W tym momencie poczułam coś dziwnego. Jakieś dziwne uczucie, które przepowiadało niebezpieczeństwo. Wiatr przycichł. Wszystko stało się takie spokojne. Odwróciłam się powoli i rozejrzałam uważnie. Nic jednak nie wyczułam, co wydało mi się dość dziwne.
- Może jestem po prostu przewrażliwiona... - Mruknęłam sama do siebie lekko zirytowana. Uczucie jednak nie ustępowało i nadal nie dawało za wygraną. Coś było nie tak, a ja nie wiedziałam co. Wstałam szybko z ziemi, warcząc groźnie:
- Ktokolwiek tu jest, wyjdź teraz! - Obnażyłam kły i zjeżyłam sierść. Nie pamiętam od kiedy stałam się tak wroga dla innych.
        Nagle ujrzałam na jednej z gałęzi jakieś dwa kształty. Zmrużyłam ślepia, uspokajając się. Podeszłam nieco bliżej, jednak kształty rozpłynęły się jak we mgle. Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia i zamrugałam gwałtownie powiekami. Po chwili kształty ponownie się pojawiły. Tym razem jednak na innym drzewie nieco dalej. Jeden z nich przypominał lisa, drugi pumę. Oba były przeźroczyste i patrzył na mnie swymi pustymi ślepiami.
- Chcecie, abym... za wami szła? - Spytałam sama nie wierząc w to co mówię. Kiwnęły głowami i zmieniając się we mgłę płynęły między koronami drzew. Widziałam jedynie ich błyszczące oczy, które kierowały mnie przed siebie. Stąpałam cicho i niepewnie. Nie wiedziałam, czego ode mnie chcą. Mogłam się więc spodziewać wszystkiego. Nawet walki. Odetchnęłam głęboko, próbując się uspokoić. Nie wydawały się przecież złe. Poza tym - to duchy.
        Po jakimś czasie wędrówki, znów zniknęły. Rozejrzałam się, jednak nie ujrzałam ich nigdzie. Postawiłam krok przed siebie wychodząc na otwartą przestrzeń. Zmrużyłam oczy, chcąc dojrzeć lepiej postacie znajdujące się na polanie. Pewnie to sprawka ludzi, że siedzą w klatkach.
- Em... Może wam pomóc? - Spytałam, podchodząc bliżej. Teraz dopiero zorientowałam się, że były to dwa szczeniaki. Oba białe z czarno - szarymi elementami na futrze.
- Pomożesz nam? - Odezwała się najpewniej waderka. Jej charakterystycznym znakiem było czarne kółko na oku. Szczeniak obok niej to był zapewne jej brat.
- Pewnie, zrobię co w mojej mocy, aby was wydostać. A gdzie jest wasza mama?
-... Nasi rodzice nie żyją. Ludzie nas złapali... W ich kla-klatki...
- Smutne... - Przyznałam, zamrażając kraty. Po chwili lód rozpadł się na małe kawałeczki, uwalniając wilczki. Oba wypadły radośnie z klatek i zaczęły skakać wkoło mnie. Uśmiechnęłam się radośnie na ten widok.
- Dziękujemy za uwolnienie nieznajoma. Nasze imiona to Mun, a to moja siostra Taya.
- Nie musicie dziękować. Czułabym się z tym źle, gdybym wam nie pomogła. To wy mnie tu sprowadziliście?
- Tak. Wysłaliśmy nasze duchy, aby cię tu sprowadziły.
- Duchy? - Zdziwiłam się.
- Duchy. To nasza moc. Możemy wysyłać duchy obserwacyjne, albo wkradać się do czyjegoś umysły. Duchy jednak są bardzo pomocne. Mogą dostarczać nam sporo informacji. - Wyjaśniła Taya.
- No nieźle. - Przyznałam. - Mam dla was propozycje maluchy.
- Hm?
- Chcecie iść ze mną? Mieszkam tu niedaleko z moją siostrą. Na pewno będziecie mile widziane. Więc jak?
- Pewnie! - Zawył radośnie, tuląc mnie. Uśmiechnęłam się do nich.
- Jestem Lilayne...


~Okej, więc wpis jest ^.^ Może nie tak bardzo spektakularny, gdyż zbyt długie niepisanie daje się we znaki ;D Mam jednak nadzieję, że się Wam spodoba :) ~


                                                                         

1 komentarz:

  1. Świetny wpis, długo mnie tu nie było ale nadal jest tak jak przedtem czyli świetnie! Dobrze mi się czyta wasze opowiadanie ^^

    OdpowiedzUsuń